Słowo "adwentarz" wymyślił kiedyś mój syn. Uważam, ze jest przepiękne.
Dzisiejsze zadanie to przeczytanie od nowa ulubionej książki z dzieciństwa. Pierwszej, która przyjdzie na myśl.
Pamiętam jak opowiadałam swojej nauczycielce, że jestem smutna, bo kończę Piotrusia Pana i starczy mi go już najwyżej na dzień, lub dwa.
Nigdy nie przepadałam za przesłodzonymi interpretacjami Disneya i Spielberga, które na siłę wygładzały mroczny oryginał. Dopiero "Chłopcy" Jakuba Ćwieka trafili w mój gust. Ja też z biegiem czasu coraz mniej podziwiałam Piotrusia i coraz bardziej doceniałam Dzwoneczka.
Dziś wieczorem odnalazłam na półce zaczytany egzemplarz i przeczytałam pierwszy rozdział córce. Myślę też nad zakupem nowego. Nie wiecie, czy przekład Rusinka dobry jest? Przeglądając inne natknęłam się na Brzęczynkę i pana Kochańskiego. Aż się chce zakrzyknąć "kto się przezywa, sam się tak nazywa.
Komentarze
Prześlij komentarz