Systematyczne dodawanie artjournalingowych wpisów nie szło mi najlepiej, więc postanowiłam wkleić wszystko hurtem.
Każdego dnia coś dłubię w journalu, większość wpisów zajmuje mi więcej niż jeden dzień, prawdopodobnie małych kroków starczy do końca roku, a może nawet dłużej. Sporo się nauczyłam wypróbowałam wiele nowych technik, choć nie zawsze trzymam się ściśle zasad - Kasia do każdego wpisu zadaje temat i technikę, ale jeśli jedno z nich mi nie leży, skupiam się na drugim. Opisuję ten zeszyt jako mój pierwszy artjournal, ten adwentowy oznaczyłabym jako zerowy, bo był krótki (przede wszystkim - czasowo) i nie pozwolił mi się zorientować o co w tym chodzi.
Jeśli ktoś ma ochotę spróbować, oba kursy adwentowe, 2018 i 2019, są teraz dostępne i bezpłatne. Świetnie się nadają na rozpoczęcie przygody z artjournalingiem, a teraz dodatkowym atutem jest to, że można robić je we własnym tempie.
Super! Ja ciągle się zbieram do swojego artjournala. Koncepcja mi się zmienia jak w kalejdoskopie i nie moge wystartować..
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze 59 kroków za rączkę z Kasią Avery, na razie przygotowuję drugi zeszyt. Okładkę już pokazywałam na jakiejś grupie na FB, ale na blog muszę zrobić lepsze zdjęcie, metaliczne woski trudno się fotografuje.
Usuń